czwartek, 24 lipca 2014

DOLCE VITA

Lato w mieście też może być piękne. Wystarczy kilka sezonowych dekoracji aby ożywić całoroczny standard duchem letniej przygody. Inwestycje nie muszą być wielkie i nie ma się  co opierać! Trzeba sprawiać sobie małe przyjemności. Życie trwa krótko i może skończyć się równie nieoczekiwanie co lot samolotu Air Malaysia.


Czysty błękit, zapach morskiej bryzy i blask świecy migoczącej w stalowej latarni to klasyka wakacyjnej atmosfery. W letnich kolekcjach zwyczajowo prezentują się lampiony, lustra i stoliki ubrane w jachtowe liny, kotwice i mewy oraz inne marynistyczne akcenty, mające nas przenieść do krainy marzeń, w której słońce nigdy nie zachodzi, a drinki z parasolką serwują się same. Jak co roku BBHome przygotowało trzy letnie propozycje pod wspólnym hasłem Marina Bay.

Kolekcja Marina Bay



Żeglarskie  motywy, naturalne tkaniny i stonowana gama barwna łączą kolekcję poduszek Boathouse z wakacyjnym nastrojem. Wybór kilku rozmiarów pozwala dowolnie zestawiać własny zestaw dekoracji. Haft, żakard, miękkie wypełnienie i zamykane na suwak praktyczne poszewki to recepta na weekendową elegancję i wygodę. Atmosfery dopełnią letnie zapachy świec i trocików z kolekcji Summer Time. W programie wieczoru kieliszek schłodzonego wina, dobra książka i loungowa muzyka. Korzystajmy z życia, póki trwa...



czwartek, 17 lipca 2014

Sopot!

Jak co roku w wakacje wyjeżdżam nad Bałtyk. Na przekór niepewności, którą niesie ze sobą pogoda, tłumom brzuchatych facetów w białych skarpetkach i plastikowych klapkach, na przekór cenom high sezonu szalejącym w naszych kurortach bardziej niż w zachodniej Europie.
W co się bawić latem  to trudne pytanie kiedy ma się dzieci w wieku szkolnym.  Jak w polityce brakuje jednoznacznego kandydata, tak w domowym referendum brakuje mocnego zwycięzcy, odpowiedź wyłania się w drodze mozolnej eliminacji słabszych konkurentów..... 

Dawniej nerwowo analizowałam potencjalne destynacje, czekając  na asa , którego miałam nadzieję znaleźć w rękawie w ostatniej chwili.  Z uporem godnym lepszej sprawy . Od dziesięciu lat ze zmiennym szczęściem jeżdżę jednak nad polskie morze i udało mi się wypracować całkiem atrakcyjną wakacyjną formułę. 


Sopot. Polskie Saint Tropez. Z elegancką mariną, plantami przypominającymi moje ulubione krakowskie, klubami i  restauracjami, legendarną elewacją Grand Hotelu i kultowym klubem tenisowym. Sopot jest cudowny. Architektura nie epatuje polskością, jednak szczerze mówiąc zachwyca mnie jej uroda nawet jeśli germańska. Nazwiska bardziej niemieckie niż polskie przypominają zmienną historię miasta i jej wybitnych obywateli,  podkreślając historyczną jedność Europy. W Sopocie czuję się jak w Krakowie. Plac Haffnera to Rynek północy, codziennie spotykam znajomych przechadzających się na lub z Mola, po kilku dniach znam już aktualny repertuar  współczesnej  Comedii dell Arte i wiem, że atrakcję dzieci czyli człowieka-Puchatka zastąpił człowiek- Spiderman.  Samochodziki, strzelnica, wata cukrowa, gofry - wychodząc na spacer należy mieć spory zapas pięciozłotówek - wszystko  po 5 zł, z wyjątkiem Mola - 5.50.



Atrakcji jest wiele, zgodnie z zasadą dla każdego coś fajnego. Miasto naprawdę się stara, aby oferta była ciekawa także dla bardziej wymagającego wakacjusza. Doceniam to w pełni.  Np. Kino Letnie. Codziennie na Molo wieczorem po zachodzie słońca  można oglądać  przeboje światowego kina, anonsowane ogólnodostępnym programem. Otulona kocykiem, nierzadko w szaliku i czapce nadrabiam zaległości roku ciesząc się jak dziecko niesamowitą aurą pleneru potęgującą filmowe wrażenia. Wracam rowerem zahaczając o kieliszek wina na dobranoc i z zachwytem obserwuję passegiata ubranych wieczorowo tłumów spieszących się na imprezę  w którymś z licznych  klubów. Mam wrażenie że Sopot  latem never sleeps. Za dnia jest plaża, ale uwaga- konkurencja jest niebywała! Stężenie długonogich blond piękności i umięśnionych kulturystów znacznie przekracza normy dopuszczalne na metr kwadratowy. Najsilniejsza kadra stacjonuje w Zatoce Sztuki, klubie powołanym do ... paraartystycznej działalności. Życie zweryfikowało Sztukę i zwyciężyła Sztuka Życia. Wizyta na plaży Zatoki to oprócz możnych wrażeń dużo  przyjemność, pięknie zaaranżowane plażowe meble, klubowa muzyka life miksowana przez dyżurnego didżeja i wykwintne menu serwowane przez seksowne kelnerki. Wszystko pod brandem Moët&Chandon lub innej upmarketowej marki. Ibiza się chowa.



Dla miłośników sportów jest Kusznierewicz, Paszke i żeglarska ekstraklasa plus tenis w równie ambitnym wydaniu. Do tego rowery, biegi po plaży i ewentualnie wyprawy na Hel w poszukiwaniu szczęścia na windsurfingu i kajcie. Polecam tramwaj wodny. Powrót samochodem z Helu może zepsuć najlepszy nastrój. W kwestii transportu od weekendu majowego Warszawę i Sopot łączy autostrada. Jesteśmy w królestwie rozrywki w 3,5 godziny. Kolejny plus.